Stary...ale jakże trafnie oddający stan w z którego usilnie próbuję wciąż się uwolnić. Wiem że to choróbsko, wiem.... ale jakże to jest osłabiające kiedy człowiek chce cokolwiek stworzyć i ogarnia go niemoc :( Ciągłe uczucie beznadziejności, pustki i smutku, niepokoju...
odganiane ale praktycznie wciąż wraca. Gdyby pomogło to walnęłabym głową w ścianę :(
Boję się
Boję się....
wewnętrzny niepokój
zastąpił moje ja.
Rozpanoszył się we mnie,
rozpycha łokciami
aż po serce.
- To boli
ciało płacze
lecz uległe milczy.
Kiedyś....
zamknę się w błękicie,
nicością stanę
może odnajdę drogę
- do wiecznego spokoju.
Grażyna Erdman
Jeszcze jeden podobny
Umieranie czasu
Bezczynnie siedzę
zamglona myślami,
słyszę deszcz.
Kroplą po kropli
przecina ciszę.
To nie deszcz-pomyślałam
-to sekundy umierają
spadając z zegara.
Z niemą skargą
że nie przetrwają...
-choćby w jednym geście.
Grażyna Erdman
Zycze wytrwalosci oraz szybkiego powrotu do zdrowia i do tworzenia tych wszystkich cudeniek
OdpowiedzUsuńGrażynko zawsze po burzy jest słońce. Jak najwięcej słonecznych dni :-))
OdpowiedzUsuńwiersze do mnie bardzo przemawiają
ten drugi bardzo mi sie podoba.. zycze powortu do zdrowia (psychicznego tez) pozdrawiam.. :)
OdpowiedzUsuńGraszko, w takich sytuacjach lepiej walnij, ale porządny uśmiech! Nic tak nie demotywuje tego stanu jak solidna dawka stanowczości i wytrwałości, mimo wszystko, w lepszym humorze.
OdpowiedzUsuń