sobota, 23 lipca 2011

Spontan :)

Dzisiaj miałam następne spotkanie z takimi zakręconymi jak jak kartkowo. No może one bardziej wciąż pergaminowo niż ja ...ale  było bardzo pracowicie i oczywiście mnóstwo artystycznego nieładu w moim kuchennym królestwie :) Dobrze że moja kuchnia dość spora jest (chyba) bo zmieściłyśmy się my 3 i Big Shot. Przyjechała Ataboh z Niechoża i Krzysia z Krakowa która gości u Beatki z trójką wnuków. Plus dwójka moich łobuzów to razem piątka dzieci razem, ale przyznam że wszystkie były wyjątkowo grzeczne i pozwoliły babci bawić się zabawkami dla dużych dziewczynek :D Chociaż jak stwierdziłyśmy przy moim mężu że jest ich pięcioro to śmiał się że myślał że wydaje mu się że co najmniej ósemka była  hihi. Uśmialyśmy się z tego powiedzonka. Beatka nawet fotkę pstryknęła na pamiątkę ,a nam razem moja wyrozumiała mężowska połowa. Dobrze że nie ogarnęła całego sajgonu :D  Niestety parapet był zawalony , stół zastrajkował bo kołek w ścianie się poluzował więc Big Shot wylądował na podłodze a my na klęczkach obok :) czasu jak na lekarstwo..no tak, wizyta planowana na 1.5 godziny nieco się przedłużyła (zresztą nie wiem skąd pomysł że uda się im wyjść tak szybko ) Obiad był super ekspresowy (ala`frytki, ćwiarteczki ziemniaczków) mężuś przywiózł na moją prośbę telefoniczna........ciekawe czemu nie był zdziwiony że nie mam czasu robić obiadu haha!!

3 komentarze:

  1. Dziewczyny - fajnie Was razem widzieć !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobre sobie! trochę się przedłużyło... miałyśmy być w domu o 14,30 a byłyśmy o 20...
    Ale czas faktycznie śmignął tak, że nie wiadomo kiedy!

    OdpowiedzUsuń
  3. O tym zakręceniu kartkowym coś niecoś wiem, hi, hi
    Dorota

    OdpowiedzUsuń